Kochanowice należały do pana. Żył szczęśliwie z dwoma synami i żoną. Mieszkali oni w zamku. Gdy synowie byli już pełnoletni, pan nie chciał dzielić swych włości. Zdecydował, że jednemu da majątek, a drugiemu pieniądze. I tak się stało. Po pewnym czasie zaczęło się źle dziać, ponieważ bracia nie pogodzili się z wolą ojca. Rodzice chcieli ich pogodzić, ale bez skutku. Ojciec powiedział synom, aby się pojedynkowali. Kto przegra, dostanie pieniądze, a kto wygra – włości. Pojedynek miał się odbyć na łące. Gdy już nadszedł ten dzień, bracia stanęli naprzeciw siebie i zaczęli do siebie strzelać. Było tylko słychać strzały wypuszczonych strzał i upadek ciał na ziemię. Bracia równocześnie strzelili sobie w serce. Umarli na miejscu. Ojciec zaczął żałować tego, co wymyślił. Pochował synów, tam gdzie umarli. Naprzeciwko postawił kapliczki. W jednej z nich umieścił figurę św. Floriana, a w drugiej św. Jana. Na pamiątkę swoich synów postawił figurki, ponieważ jeden miał na imię Florian, a drugi Jan. Kapliczki stoją do dziś. Można je zobaczyć w Kochanowicach na ulicy Częstochowskiej.